*Z perspektywy Brada*
Siedzielismy w salonie całą czwórką czekając na moją księżniczkę. Miała dzisiaj poznać chłopców. Oni siedzieliśmy zdenerwowani a ja spoglądałem na nich i co chwile chichotałem. Jako jedyny bylem wyluzowany ale powiem szczerze, ze zerkalem na telefon bo dziewczyna spozniala sie nieco.
Po chwili zadzwonil dzwonek. Chlopcy sie wyprostowali a ja z glupawym usmieszkiem podbieglem do dzrzwi.
-Hej skarbie.
-No witaj.
Usmiechcela sie i cmoknela mnie w policzek.
-Chodz do salonu.
-Jasne.
Jej uśmiech powalał. Powoli wlokłem sie za nią do chlopakow.
-Hej. Jestem [T.I.]
Przedstawiła się po czym reszta zrobila to samo. Nastepnie puscilismy jakis nudny film. Ja siedzialem na telefonie a reszta jak zwykle byla zainteresowana badziewiem.
*Z perspektywy Conora*
'O moj Jezu. Co to za Afrodyta siedzi kolo mnie? Conor opanuj sie'
Karciłem się w myślach i starałem sie nie patrzec na nią, ale sie nie dało. Byla jak magnez przyciągający moje metalowe oczy. Zerknąłem na Bradleya. Siedział z nosem w telefonie. Ja natomiast nie moglem oderwac wzroku od jego dziewczyny. Po chwili nie wytrzymując uciekłem z salonu pod pretekstem pragnienia. Starałem się ogarnąć. Przecież nie mogłem się w niej zakochać. Nie mogłem. To by i tak nie wyszło. Nie mogłem być z dziewczyną kumpla. Z resztą ona też nie chciałaby być ze mną. 'Spokój! Nie panikuj Conor to nic jeszcze nie znaczy. Dobra wracam'
Weszłem cicho do pomieszczenia zeby nie zakłócać oglądania innym. Usiadłem obok Jamesa który pochłaniał popcorn. Ja nie chciałem. Brad nadal zapatrzony był w telefon i co jakiś czas uśmiechał sie do ekranu. Reszta wraz z piękną dziewczyną przyjaciela zafastynowana była filmem.
Czas dłużył się nieubłaganie. Nie interesował mnie film ani nic innego. Próbowałem nie myśleć o [T.I.] ale się nie dało. Jej włosy tak pięknie opadały nad odkryte ramiona. A bluzka na ramiączkach idealnie pasowała do koloru jej oczu. I ten piękny wyraz twarzy, jak obraz gdy oglądała to dziwne coś o miłości i samochodach lecące jeszcze.ostatnie 15 minut. Bylem w nią zapatrzony lecz nie zauważyłem tego. Po chwili zorientowałem się że ona na mnie patrzy i smieje sie. Oczywiscie sie zaczerwieniłem bo jak inaczej i odwróciłem głowę do telewizora. Wiem, że nie powinienem. Powinienem odwzajemnić uśmiech i patrzeć tak długo aż ona nie odwróci głowy, ale stchórzyłem.
W końcu zacząłem dziękować Bogu że ta męczarnia w końcu się skończyła. No ile można?
-Dobra. Ten film był do dupy.
Skwitkował James.
-E tam. Nie był taki zły.
Dodał Barad po czym wybuchnął śmiechem.
-Tak? To o czym on był?
Zapytała z uśmiechem [T.I.]
-Wiecie że moja pamięć zawodzi.
Wybuchneliśmy głośnym śmiechem.
-Ok my się zbieramy.
Zernkąłem porozumiewawczo na Jamesa i Trisana.
-Tak my lecimy. Cześć wam.
-Paaaaaaa.
Brad przedłużył ostatnią literę a później zniknął za drzwiami.
*Wieczorem*
Leżałem już od pół godziny w łózku i rozmyslałem. A co jeżeli ja naprawdę się w niej zakochałem. Nie mógłbym tego powiedziec nikomu. To musiałaby byc tajemnica dopóki mi nie przejdzie. Poczułem się senny więc przerwałem rozmyślenia i zasnąłem.
*Rano*
Obudził mnie dźwiek telefonu.
-Halooo?
-Conor? Żyjesz tam? Próbuje sie dodzwonić do ciebie ale nie odbierasz. Idziesz dzisiaj z nami na impreze?
-Z 'nami' czylo z kim?
-Ja, Brad, James i [T.I.] i chyba jej przyjaciółka się jeszcze z nami zabierze. I oczywiście ty jeśli sie zgodzisz.
-Em...wiesz...mam inne plany.
-Jakie?
-No wiesz...
-Nie kłam. Idziesz czy nie?
-Ide.
-Ok. Bądź pod moim domem o 19:00. Stamtąd pójdziemy na nogach bo to blisko.
-Jasne, pa.
Rozłączając się spojrzałem na godzinę. Było w pół do dziewiątej. Postaniwiłem jeszcze pospać pół godziny, ale sie nie udało. Wstałem, zjadłem i zrobiłem jeszcze pare rzeczy po czym poszedłem do pracy na 12:00. Oczywiscie w pracy jak w pracy. Nuda. Ale coz jak mus to mus.
Po pracy udało mi sie jeszcze dojsc do domu. Bylem z lekka wykończony. Moja praca to nie siedzenie za biurkiem. To praca przy autach.
Poszedłem pod prysznic a pozniej ubrałem się już na impreze. Była godzina 17:56. Tak wiem miałem duzo czasu ale on niesamowicie szybko zleciał do 19:00.
Stalismy pod domem. Wszysty sie z czegos smiali tylko ja analozowałem [T.I.] i jej przyjaciolke z góry na dół. Nie zauważyl że jej przyjaciółka spogląda na mnie. Teraz nie miałem zamiaru tchórzyć więc jako pierwszy się do niej uśmiechnąłem. Ona oczywiście to odwazjemniła i odwróciła głowe w inną stronę. Po chwili ruszylismy w stronę domu gdzie odbywala sie impreza. Weszlismy i ogarnęła nas fala gorąca oraz nieprzyjemnego zapachu. Zobaczyłem kuchnie. Standarowe miejsce dla ludzi bez humoru, ktorzy podczas imprezy siedzą tam i sączą drinki romyślając i szkole i problemach. Tak to cos dla mnie. Idąc tam zobaczyłem wolne miejsce więc zająłem i poprosiłem o słabego drinka.
-Hej.
Poczułem że ktoś przejechał ręką wzdłuz moich plecow. Przeszly mnie ciarki a po chwili zza moich pleców wyłoniła się przyjaciolka [T.I.]
-O cześć.
-Co powiesz? Jestem Sky.
-Miło mi. Jestem Conor.
Podałem jej ręke. Nie umiałem gadać z dziewczynami.
-W sumie to nic. Nie lubie imprez.
-Tak ja tez nie przepadam. Ten harmider i zapach mnie odrzuca.
Zaśmiałem się. Wydawała się być fajną dziewczyną. Po kilku drinkach z nią wypitych, poczułem się dziwnie. Zaczęło krecic mi sie w glowie.
-Wszystko dobrze?
-Tak, tak.
-Chodź. Widzę że juz chyba jestes pijany.
Zaśmiała się i pociągnęła mnie za sobą. Weszlismy po schodach i do jednej z sypialni. Faktycznie dom był mega duży.
Usiadłem na łózku patrzac na obrazy wywieszone na scianach.
-Co?
Zapytałem kiedy dziewczyna stanęła oparta o sciane i skrzyzowala rece.
-Podobam ci sie?
-Co?
-Zapytałam czy ci sie podobam.
-Jasne. Jestes ładna miła i...
-Jestem dziewicą. Może...
Pokazała na łóżko.
-Mógłbyś...
-Nie ma mowy.
Wybełkotałem pół żywy. Nie wiedziałem co mam zrobić. Kiedy taka dziewczyna proponuje cos takiego.
-Przestan. Wiem ze chcesz.
Po woli przysówała się do mnie.
-Nie. Ide na dół.
Chciałem wstać ale ona szybkim krokiem podeszła i usiadła na mnie okrakiem. Dostrzegłem jej piękne oczg ale nie chciałem z nią tegp robić. Byłem pijany.
Lekko cmoknęła mnie w szyję a później w usta. Nie opierałem się sam nie wiedząc czemu. Delikatnie całowała moje usta na co ja odwzajemniałem pocałunek.
-Hej Sky idzie...
Dziewczyna szybko zeszła poprawiając sukienkę.
-O boże.
Zaśmiała sie [T.I.]
-W takim razie widze ze zostajesz Sky?
-Nie nie idę już.
Dziewczyna wyszła na co [T.I] dodała.
-Masz jej numer?
-Nie.
Powiedziałem speszony.
-Dam ci.
Wyciągnęła ręke po telefon a ja jej go podałem.
-Zadzwon do niej rano. Chyba sie jej podobasz. Trzymaj sie.
Usmiechnela sie po czym wyszla z pokoju.
Opadłem na łóżko analizując to vo się przed chwilą wydarzyło. Po paru minutach zeszłem na dół. Chlopcy jeszcze tanczyli i wygłupiali sie. Ludzie sie porozchodzili w tym Sky i [T.I.].
Podeszłem do Jamesa ktory ledwo zył. Usiadłem na kanapie i oczywiscie juz doskonale wiedzialem ze mniedzy mną a [T.I.] nic nie będzie. Moze to nawet i lepiej? Nie narażam mojej przyjazni z Bradem. Z resztą Sky mi sie nawet podoba. Chyba problem został rozwiązany.
___________________
hej;) tak to znowu ja z kolejnym imaginem haha. mam nadzieje ze sie spodoba i licze na komentarze. nastepne pojawią sie juz za tydzien w piątek. kocham was i do zobaczeniaaaa;}